Ostatnio dotarło do mnie bardzo wyraźnie, że jestem przewrotna w mojej relacji z Jezusem.
Bardzo chcę być blisko Niego, chcę słyszeć Jego głos w moim sercu, chcę spotykać Go wszędzie tam, gdzie jestem… idea piękna…
Ale…
Znajduję też mnóstwo motywacji i wytłumaczeń mojego braku czasu na modlitwę, na pobycie w ciszy z Jezusem. Zawsze jest tyle ważnych rzeczy do zrobienia, tyle telefonów do odebrania, taki obezwładniający brak sił na modlitwę – przy jednoczesnej sile do obejrzenia kolejnego odcinka jakiegoś serialu, czy pogrania w jakąś grę…
I mocno jakoś mnie to zatrzymało… bo najlepiej to „zjeść ciastko i mieć ciastko” – tak chyba próbuję zrobić z moją relacją z Jezusem. A z drugiej strony odkrywam, że tak się nie da…
I…
Doświadczam rozdarcia… i staję przed Jezusem z tą moją przewrotnością i proszę Go o łaskę wybierania Jego… z odwagą i miłością…